1968. Rok buntu

Lata 60. były zdecydowanie jednym z najbardziej przełomowych dekad w historii XX w. Zmiany, jakie zaszyły w kulturze, strukturze rodziny, roli kobiety czy na scenie politycznej, jasno wytyczyły ścieżkę, jaką obrało społeczeństwo wiodąc nas do punktu, w którym znajdujemy się dzisiaj. Wszystkie te zmiany wynikały z łatwej do zrozumienia przyczyny: do głosu zaczęło dochodzić pokolenie, które przyszło na świat po wojnie, osoby, które w przeciwieństwie do swoich straumatyzowanych rodziców chcieli się bawić, śmiać i wyciskać wszystkie soki z życia. Było to pokolenie odważniejsze, które nie bało się powiedzieć „nie”, wyjść na ulicę i zaprotestować.

A powodów do protestów było wiele, bo choć świat na pierwszy rzut oka wyglądał o wiele stabilniej, niż te 30-40 lat temu, to jednak wystarczy przyjrzeć się bliżej, by zobaczyć gęstą sieć rys i pęknięć, jaką pokryty był ów krajobraz. Europę przedzielała żelazna kurtyna, która oddzielała w miarę wolny i liberalny Zachód od skutego komunistycznym reżimem Wschodu. Powoli rozpadały się mocarstwa, tracąc swoje kolonie, co często było okupione interwencjami zbrojnymi oraz nieustanną ingerencją „mocarstw” w życie tych młodych państw. Jednym z najsłynniejszych konfliktów zbrojnych lat 60. była oczywiście wojna w Wietnamie, która stałą się głównym przedmiotem protestów młodych ludzi w USA a także w Europie. Nie dość, że wojna przynosiła niesamowite straty po obu stronach konfliktu, to jeszcze prowadzono szeroko zakrojoną akcję poboru do wojska, zmuszając w ten sposób wielu młodych ludzi (w tym pacyfistów) do walki.

To oczywiście nie wszystko. Protestowano przeciwko kiepskiej sytuacji ekonomicznej, dyskryminacji kobiet czy skostniałemu systemowi oświaty. Żądano równouprawnienia dla ciemnoskórych mieszkańców USA, legalizacji pigułki antykoncepcyjnej czy wprowadzenia gruntownych reform. Do historii przeszedł już polski Marzec ’68, francuski Maj 1968 czy Praska Wiosna. Tak się złożyło, że wszystkie te zdarzenia miały miejsce w tym samym roku. Roku, który okazał się być kulminacją zmian wprowadzanych stopniowo w trakcie dekady.

Znalezione obrazy dla zapytania maj 1968
Brutalnie rozgromione protesty studenckie w Paryżu (maj 1968)

Nic więc dziwnego, że Jan Guillou, jeden z najpopularniejszych szwedzkich pisarzy współczesnych, ochrzcił ten rok „rokiem buntu” i tak też zatytułował siódmy tom cyklu Złoty wiek, sagi rodzinnej osadzonej w realiach minionego wieku. Autor dekada po dekadzie prezentuje losy kolejnych pokoleń jednej ze szwedzkich rodzin, która musi mierzyć się z wyzwaniami stawianymi jej członkom przez kolejne zawirowania polityczne i przemiany kulturowe. Nic więc dziwnego, że na reprezentanta lat 60. autor wybrał właśnie rok 1968.

Akcja powieści skupia się na postaci Erica Letanga, świeżo upieczonego prawnika, który dopiero stawia swoje pierwsze kroki na ścieżce kariery i dzięki swoim dobrym wynikom trafia pod skrzydła Henninga Sjöstranda, gwiazdora wśród szwedzkiej palestry. Jednocześnie chłopak sympatyzuje ze środowiskami komunistycznymi, buntując się przeciwko burżuazji i sytuacji politycznej panującej wówczas na świecie (z wojną w Wietnamie na czele). W tej rebelii Ericowi towarzyszy jego kuzyn Henning, z którym ten dopiero odnowił zerwany w dzieciństwie kontakt i który otwiera przed nim drzwi do pro-komunistycznych oraz socjalistycznych grup.

1968. Rok buntu to powieść wyjątkowa. Nie znajdziemy tutaj wartkiej akcji czy mocno zarysowanej intrygi. To raczej wycinek z pewnego okresu w życiu bohatera, który uczestniczy w przyjęciach rodzinnych, obserwuje rozprawy, angażuje się uczuciowo oraz politycznie. To zapis szeregu rozmów, spotkań i rozważań na temat ówczesnej sytuacji politycznej, na temat tego, co wydarzyło się we Francji czy rozgrywa się w Czechosłowacji. To sprawia, że po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, że głównym bohaterem tej powieścinie nie jest wcale Eric, a właśnie ów tytułowy rok i pewne społczeno-polityczne zjawiska, które go definiowały. Autor subtelnie urozmaica swój tekst wszelkiego rodzaju fenomenami, które występowały wówczas w społeczeństwie. Pojawia się konflikt pokoleniowy (który łączy się tutaj z konfliktem klasowym), pojawia się postać kobiety wyzwolonej, komuny, haszysz, a nawet wzmianka o „poprawności politycznej” dotyczącej innego koloru skóry, która wówczas dopiero raczkowała.

Znalezione obrazy dla zapytania praska wiosna
Zakończenie „Praskiej wiosny”

Guillou przełamuje trend pokazywania końca lat 60. przez pryzmat odcinającego się od polityki ruchu hippisowskiego. Śledzimy bowiem losy postaci, która nie jest wyjętym spod prawa buntownikiem, a aplikantem w jednej z najsławniejszych kancelarii adwokackich w kraju. I choć sympatyzuje on z ruchami prokomunistycznymi, nie wywodzi się z klasy robotniczej, a z dość majętnej wyższej sfery. Kwestia genealogi i zasobności portfela  sprawia, że nie jest on w stanie w pełni opowiedzieć się po żadnej ze stron, nie potrafi ani w pełni zaangażować się w życie komunistycznej społeczności, ani pozostać po stronie zadzierających nosa krewnych. Bohater zachowuje się, jakby przeżywał rozdwojenie jaźni: raz spędza wieczór wśród znajomych, których dzieci biegają nago, wymalowane od stóp do głów farbą (w ten sposób mogą rozwinąć kreatywność i wyrazić siebie), innym razem zasiada w rodzinnym gronie na starannie zaplanowanej, wystawnej uroczystości. Autor nie jest jednoznaczny również w przypadku pokoleń i jako jeden z nielicznych nie rozdziela jednoznacznie świata młodych i starych. Na kartach powieści 1968. Rok buntu pojawiają się bowiem i reprezentanci starszych pokoleń, którzy w pewnym stopniu opowiadają się za wprowadzanymi zmianami.

Choć śledzimy losy wyłącznie Erica, to jednak pozostali członkowie rodziny nagminnie powracają na kartach książki, podobnie jak wydarzenia opisane w poprzednich tomach sagi (co sprawia, że spokojnie można sięgnąć po tę pozycję, bez znajomości poprzednich). Przywoływany rodowód rodziny, jej norwesko-angielsko-niemieckie koligacje czy przywoływane opisy dawnego życia sprawiają, że czytając powieść Guillou możemy poczuć się zupełnie tak, jak podczas seansu Downton Abbey – odchodzi jedna rzeczywistość, którą zastępuje druga. W przypadku serialu pokazującego zmiany zachodzące w brytyjskiej arystokracji na początku XX wieku obserwowaliśmy pierwsze rozluźnienie obyczajowości i przekraczania sztywnych granic wyznaczonych przez arystokratyczną etykietę. U Guillou obserwujemy kolejną falę przemian, pokłosie rewolucji seksualnej oraz dążenia do zasypania przepaści pomiędzy tymi bogatymi, a biednymi (stąd taka popularność idei komunistycznych). Autor nie tylko sygnalizuje nam pewne zjawiska, ale wprowadzają w książce dyskusje na ich temat, zmusza do myślenia również i nas, czytelników. Bo choć od tych wydarzeń minęło już kilkadziesiąt lat, to pewne kwestie etyczne i moralne (chociażby dotyczące publicznego prania brudów, fabrykowania dowodów w procesach) wciąż stawiają przed nami wyzwania.

1968. Rok buntu jest powieścią wymagającą i nie każdemu przypadnie do gustu. Przewaga rozważań na tematy społeczno-ekonomiczne i brak wartkiej fabuły niejednego może przytłoczyć, ale mimo to warto zmierzyć się z powieścią Guillou. To nie tylko kwintesencja jednej z najbardziej przełomowych dekad w historii XX wieku, ale i pokazanie je z nieco innej perspektywy, w której to nie dzieci kwiaty grają pierwsze skrzypce. Smaczku dodaje również fakt, że akcja powieści toczy się nie w USA czy Wielkiej Brytanii (w których to chyba najsilniej zachodziła rewolucja seksualna), a w pozostającej nieco w cieniu rewolucyjnych zmian Szwecji, co sprawia, że możemy przeanalizować te wydarzenia z zupełnie nowej, nieznanej nam perspektywy.

11 myśli w temacie “1968. Rok buntu

Add yours

Dodaj komentarz

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑