Skrawek mego serca

Koniec lat 60. minionego wieku zwykło się nazywać epoką „dzieci kwiatów”. Na ulice miast zaczęli wylegać ubrani w powłóczyste stroje nastolatkowie, którzy głosili umiłowanie dla pokoju i drugiego człowieka. Długowłosi hipisi protestowali przeciw wojnom, brzydzili się establishmentem i grubą kreską oddzielali się od świata dorosłych, którzy nie rozumieli, co dzieje się z ich przykładnymi pociechami. Kreska ta zrobiona była często z białego proszku, choć i tak wówczas triumfy święciła pospolita marihuana i już znacznie bardziej ekskluzywne LSD. Młodzież zatracała się w surrealistycznym świecie wygenerowanym na poły przez psychoaktywne substancje chemiczne oraz przez ich niemożną wręcz chęć do pozostania dzieckiem.

Już przy okazji recenzji książki Ostatni z naszych wskazywałam na dość dużą przepaść pokoleniową pomiędzy tymi, którzy przeżyli II Wojnę Światową, a tymi, którzy narodzili się po niej. Wojna jest pewnego rodzaju cezurą, rozgraniczającą dwa porządki: ten oparty na tradycyjnym obrazie rodziny oraz ten określany terminem „rodziny nowoczesnej”. Pierwszą rysą na obrazie rodziny tradycyjnej była emancypacja kobiet, drugim wytworzenie w procesie rozwoju człowieka nowego stadium: nastolatka. Nastolatkowie nie byli już posłusznymi dziećmi, mieli własne zdanie, przeważnie zupełnie inne, niż to reprezentowane przez przedstawicieli wcześniejszego pokolenia. Starsi często nie nadążali za gwałtownie zmieniającymi się trendami w kulturze, nie potrafili przechodzić płynnie pomiędzy Presley’em, Beatlesami a Led Zeppelin. Ledwie przyzwyczaili się do wprowadzonych na fali rewolucji seksualnej spódniczek mini, a już musieli zaakceptować ich odpowiedniki w wersji maxi, charakterystyczne dla przedstawicieli ruchu hipisowskiego.

Znalezione obrazy dla zapytania woodstock 1969

Dzieci kwiaty nie chciały dorastać, nie chciały pracować i gardziły pieniędzmi. Świat materialny nie stanowił dla nich żadnej wymiernej wartości, liczyła się duchowość. Stan zaspokojenia potrzeb duchowy można było osiągną albo na drodze medytacji i praktykowania jogi, albo poprzez wprowadzanie do organizmu kolejnych dawek substancji odurzających. I choć wielu głosiło pozytywne działanie tego typu substancji (patrz Timothy Leary czy Aldous Huxley), to jednak szybko odkryto, że psychotropowy trip mógł być tragiczny w skutkach. Duża dawka mogła zabić lub (jeśli substancja była przyjmowana przez długi czas) do stopniowego popadania w otchłań choroby psychicznej. I tak nieco paradoksalnie osoby będące za głoszeniem wizji pokojowo nastawionej ziemi, z biegiem czasu zaczęły zmieniać się w sfrustrowanych narkomanów, zdolnych do najgorszych rzeczy.

***

O tej ciemnej stronie ruchu hipisowskiego opowiada właśnie kryminał Petera Robinsona Skrawek mego serca. Sam tytuł nawiązuje nie tylko do przeboju wylansowanego przez Janis Jopplin (ang. Piece of my Heart), ale również do pewnej zbrodni, która miała miejsce w 1969 r. podczas fikcyjnego festiwalu rockowego w niewielkim angielskim miasteczku. Nieznany napastnik dźgnął w serce uczestniczkę festiwalu, pozostawiając jej ciało w ukradzionym śpiworze. Nie trudno jest się domyślić, że istotą tej książki jest odkrycie, kto jest sprawcą morderstwa. By odkryć tę tajemnicę, autor zabiera czytelnika w sentymentalną podróż do świata dzieci kwiatów, pokazując, że te na pozór radosne oblicza, rzucające hasła o wrogości do sformalizowanego establishmentu, były wielokrotnie maskami, za którymi skrywali się dealerzy, narkomani, osoby wyjęte spod prawa czy chorzy psychiczne.

Głównym bohaterem powieści jest inspektor Stanley Chadwick, przykładny mąż i ojciec dorastającej córki, który w ramach śledztwa zwiedza hipisowskie komuny czy przygląda się życiu i poczynaniom ówczesnych gwiazd rocka. Rozwiązanie zagadkowej śmierci dziewczyny zmusi go, weterana II Wojny Światowej, do zrozumienia środowiska ówczesnej młodzieży, ich zainteresowań czy światopoglądu. Warto bowiem zaznaczyć, że Chadwick, podobnie jak większość przedstawicieli jego pokolenia, gardzi ówczesną popkulturą i uważa ją zło wcielone. Co gorsza, im bardziej śledztwo posuwa się do przodu, tym bardziej policjant się w swoich założeniach utwierdza.

Podobny obraz

W 2006 r. w tej samej miejscowości dochodzi do kolejnego morderstwa. Ktoś zadaje pogrzebaczem kilka ciosów w głowę nizanemu turyście, który zatrzymał się w miejscowym domu gościnnym. Inspektor Banks ze szczątkowych informacji zaczyna układać całość, która nie tylko pozwala mu zidentyfikować ofiarę, ale również doprowadza go na trop sprawy sprzed 40 lat. Jak te dwa tajemnicze, z pozoru zupełnie niepowiązane, morderstwa się łączą? Kto zabił i jaka była jego motywacja?

Skrawek mojego serca to książka wypełniona po brzegi klimatem końcówki lat 60., zwłaszcza, pod względem muzyki. Na kartach książki przewijają się nazwy największych zespołów przełomu lat 60. i 70. z Led Zeppelin na czele. Całe szczęście autor nie poszedł śladem Adélaïde de Clermont-Tonnerre, autorki książki Ostatni z naszych i nie przesadza z aplikowaniem zbyt dłużej ilości znanych nazwisk w swojej powieści i zachowuje bezpieczny dystans pomiędzy fikcją a realiami historycznym. Jednak jest coś, co łączy te dwie książki: Peter Robinson podobnie jak jego francuska koleżanka zwraca uwagę na przepaść dzielącą dwa następujące po sobie pokolenia: tzw. „Silent Generation” oraz „Baby Boomers”. Po roku 1945 r. nastąpiła gwałtowna zmiana zachowania młodych ludzi: nie dość, że pojawił się termin „nastolatek”, to jeszcze pojawiły się pierwsze subkultury, nowe gatunki muzyczne, nowe wzorce wyglądu (szczególnie w modzie męskiej: przed erą dzieci kwiatów porządni panowie nie nosili długich włosów). Nic więc dziwnego, że pomiędzy rodzicami a dziećmi zaczęły pojawiać się tarcia, które prowadziły wielokrotnie do poważnych konfliktów.

W książce konflikt obrazuje relacja Chadwicka z nastoletnią córką, która często pojawia się w lokalnej komunie hipisowskiej, wymyka się na koncerty rockowe i ma za sobą pierwszy kontakt z narkotykami. Paradoksalnie, śledztwo zbliża ojca do córki, pozwala mu lepiej zrozumieć świat, w którym się ona porusza, a jej z czasem uświadamia gorzką prawdę o tym, że ta pokojowa ideologia nie jest wolna od przemocy.  Dodatkowo autor prowadząc część akcji w roku 2006 umożliwia spojrzenie na tamten czas z dystansu oraz ukazanie dalszych losów tych, którzy odegrali w tamtych wydarzeniach kluczową rolę. Ten drobny szczegół pogłębia historię opisaną w książce i sprawia, że z biernych obserwatorów wydarzeń, zaczynamy sami uczestniczyć w dochodzeniach.

Znalezione obrazy dla zapytania isle of wight 1969

I to jest największą zaletą tej książki. O ile klimat lat 60. nie dla każdego musi być tak samo fascynujący, to jednak sprawność, z jaką autor prowadzi linię fabularną (a nawet dwie linie), ilość prezentowanych detali i możliwości sprawia, że od książki nie sposób się oderwać. Nie pojawiają się tutaj „oczywiste oczywistości”, nie ma również poszlak czy rozwiązań pojawiających się deus ex machina. Nie dostaniemy tutaj co prawda zwrotu akcji o 180 stopni, ale pojawia się kilka zaskoczeń, a i samo zakończenie nie jest tym, jakiego moglibyśmy się domyślać. Bohaterowie są niejednoznaczni, okoliczności zagadkowe a sama fabuła pochłaniająca i co najważniejsze – nie pozbawiona głębi. Nie dość, że w Skrawku mego serca bierzemy pod lupę nie tylko pewien fenomen, ale również przepaść pokoleniową a także (o czym jeszcze nie wspomniałam) krytyczną refleksję nad metodami pracy współczesnej policji.

Skrawek mego serca to zdecydowanie jeden z lepszych kryminałów, jakie miałam okazję czytać. Zdaję sobie sprawę, że moja ocena może być zawyżona ze względu na tematykę (w końcu na studiach magisterskich specjalizowałam się w kontrkulturze lat 60.), jednak i sam dwutorowy sposób prowadzenia fabuły sprawdza się tutaj idealnie. Jeśli szukacie dobrego kryminału na lato, to ten mogę Wam z czystym sumieniem polecić. A jeśli jesteście fanami muzyki końca lat 60., to jest to dla Was pozycja obowiązkowa.

23 myśli w temacie “Skrawek mego serca

Add yours

  1. Lubię takie klimaty i książka może być ciekawa bardzo. Chociaż z tą białą kreską bym nie przesadzała, kokaina dla hippisów była za droga, amfetamina w powijakach, a królowało LSD i niestety heroina. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  2. Choć jestem fanką kryminału, to o tej powieści jeszcze nie słyszałam, i aż mam ochotę szybko pobiec po nią do biblioteki! Przeczytam na pewno! Cóż może być lepszego na upalne dnie, jak nie ulubiony gatunek literacki połączony z klimatem lat 60.? 😉

    Polubienie

  3. Na pewno pod dziećmi – kwiatami, ukrywało się wiele osobowości, ale raczej postrzegałam maskę jako nie ukrywanie dealerskiego alter ego, ale po prostu jakiejś wrażliwości i smutku 🙂 Pewnie różnie to bywało w tych czasach, ale mimo wszystko wydają się z perspektywy czasu bardzo interesujące.

    Polubienie

    1. Byli niestety i tacy, którzy wykorzystywali tą wrażliwość i sobie dorabiali na dilerce 😉 Warto też zauważyć, że wówczas dopiero zaczynano zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niosą ze sobą narkotyki, LSD było stosowane początkowo w medycynie (ciekawe jest to, że zostało wynalezione, jako lek działający… rozkurczowo w trakcie porodu 😀 ).

      Polubienie

Dodaj komentarz

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑