Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym

Kosmos.

Przestrzeń kosmiczna interesuje przedstawicieli gatunku ludzkiego od wieków. Już pierwsi mieszkańcy Ziemi wpatrywali się w bezkres nieba i wierzyli, że tam wysoko musi znajdować się coś więcej. Czuwające nad nimi za dnia Słońce zaczęto utożsamiać z bóstwem, a np. Chrześcijanie niebiosa uznali za siedzibę Boga oraz miejsce wiecznego spoczynku dobrych dusz. Mistycyzm sklepienia rozwiali pierwsi astronomowie, którzy za pomocą teleskopów odkryli istnienie nie dusz, a innych ciał niebieskich. Z wieku na wiek wiedza o krążących w kosmosie obiektach rosła i z czasem zaczęto dochodzić do wniosku, że może nie jesteśmy sami we wszechświecie i gdzieś tam istnieje planeta zamieszkana przez obcych Apogeum tego typu podejrzeń nastało w XX w., aż do momentu, gdy największe mocarstwa zaczęły sondować okalającą nas przestrzeń, kolejno wysyłać tam swoich ludzi, ostatecznie pozwalając im postawić stopę na księżycu.

Dziś wiemy, że żadna planeta w Układzie Słonecznym nie jest zamieszkana przez jakąkolwiek formę życia. Ta myśl pozwoliła wielu dojść do następującej konkluzji: skoro wszystkie planety są wolne, to może warto by było je przywłaszczyć? Na pierwszy ogień poszedł Mars i choć do tej pory człowiek nie wylądował na Czerwonej Planecie, to już istnieją plany założenia tam kolonii. Pojawili się nawet pierwsi kandydaci, którzy chcieliby osiąść na nieznanej planecie i rozpocząć tam nowy rozdział w swoim życiu.

Póki co jednak o podboju kosmosu możemy co najwyżej pomarzyć. Możemy również pomarzyć o tym, że za kilkadziesiąt lat możliwe będą komercyjne loty w kosmos, a za kilkaset – loty na inne planety. Wyobraźmy sobie, że zamiast wyruszać na wakacje do Zakopanego czy na Bahamy, będziemy mogli polecieć sobie w kosmos, np. na Jowisza (nie dosłownie, ponieważ Jowisz składa się z gazu i wylądować na nim się zwyczajnie nie da). Czy to nie brzmi wspaniale i ekscytująco?

Taką wizję roztaczają przed czytelnikami Jana Grcevich i Olivia Koski – autorki książki Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym. Ta lekka i dowcipna publikacja roztacza przed czytelnikiem możliwość podróżowania po całej rozpiętości naszego układu planetarnego, począwszy od Merkurego, aż po Pluton (którego autorki zdecydowały się uwzględnić w opracowaniu, mimo, że utracił on kilka lat temu status pełnoprawnej planety). Przewodnik zawiera nie tylko informacje dotyczące atrakcji turystycznych, jakie czekają nas w poszczególnych destynacjach, ale skupia się również na fazie przygotowań, jakie musimy odbyć, by w ogóle wznieść się ponad orbitę ziemską.

Tym, co szokuje od samego początku, jest żmudny proces przygotowań. Autorki bowiem nie ukrywają, że pobyt na stacji kosmicznej nie jest analogiczny do podróży samolotem. Nie każdy może wsiąść na pokład, a sam lot nie przypomina beztroskiego szybowania po powietrznych przestworzach, z głową w ekranie laptopa i z miłą stewardessą serwującą kolorowe drinki. W kosmosie panuje mikrograwitacja, która sprawia, że wszystkie czynności są utrudnione, począwszy od samego chodzenia czy spania, aż po mycie zębów (o korzystaniu z toalety nie wspominając). Kwestia utrzymania higieny jest chyba jednym z najtrudniejszych do zaakceptowania aspektów kosmicznej przygody, skąpe zasoby wody sprawiają, że musimy ją racjonować, co sprowadza się do okazjonalnego mycia i braku możliwości prania ubrań. Bardziej od problemów z higieną może dokuczać jedynie samotność, bo o ile sam pobyt na stacji nie musi być długotrwały, to już podróż na odległe planety może potrwać nawet kilkanaście lat.

I tutaj przechodzimy do sedna: co takiego można zwiedzić w Układzie Słonecznym? Cóż, na zbyt dużą różnorodność nie mamy co liczyć. O ile każdy skrawek Ziemi jest inny, tak powierzchnie innych planet są przeważnie jednorodne, charakteryzujące się ogromnymi wzniesieniami czy głębokimi kraterami. Oczywiście w przypadku planet gazowych  (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun) nawet o takiej różnorodności nie można mówić, ponieważ są one jedynie kulami nieukształtowanej materii. Jednak autorki zadbały o to, by na każdej planecie znaleźć coś fascynującego i wartego zobaczenia, coś, co sprawi, że nasze zainteresowanie wzrośnie i dopiszmy daną destynację do listy naszych wakacyjnych planów. Mogą to być niezwykłe warunki fizyczne czy atmosferyczne, ciekawe formy ukształtowania terenu, czy charakterystyczne cechy (jak np. pierścienie czy księżyce).

mission-to-mars-2645404_1920.jpg

Co można robić w kosmosie? Skaliste planety oraz księżyce dają możliwość aktywnej rekreacji, szusowania na nartach w chłodniejszych miejscach czy górskiej wspinaczki tak, gdzie temperatura na to pozwala. Można uprawiać różnego rodzaju sporty (w wersji kosmicznej) czy po prostu radośnie skakać, ciesząc się z osłabionej siły przyciągania. Na planetach gazowych można oddać się jedynie kontemplacji unosząc się nad powierzchnią targanych wyładowaniami wodorowych kul. Zwiedzając Europę (jeden z księżyców Jowisza) można nawet popływać, choć woda tam jest wyjątkowo nieprzyjemnie lodowata.

Autorki skrupulatnie opisują nie tylko same planety, ale zwracają również uwagę na rolę zwiedzającego, na to, kiedy powinien na daną planetę wylecieć, jak się na niej zachować i przede wszystkim, jakie niebezpieczeństwa mogą na niego tam czekać. Bo choć wiemy, że obcych w Układzie Słonecznym nie spotkamy, to jednak sama planeta może wyrządzić nam krzywdę: temperaturą, brakiem atmosfery, zjawiskami atmosferycznymi, czy wreszcie wysokim promieniowaniem. Powiedzmy, że poczyniły one założenia, że w momencie, gdy tego typu podróże byłyby możliwe, istniałyby odpowiednie środki ochronne, jednak i tak nie byłby one wystarczające nawet w konfrontacji z zabójczo wysokimi temperaturami na Merkurym czy Wenus tudzież przed promieniowaniem występującym na niektórych planetach. Ten drobny element dodaje tekstowi nieco realizmu i sprawia, że lektura Wakacyjnego przewodnika po Układzie Słonecznym nie jest jedynie radosną paplaniną o tym, „co by było gdyby…”, ale poniekąd sprowadza nas na ziemię z wybujałych marzeń o objazdowej wycieczce po wszystkich planetach układu.

I choć cała książka utrzymana jest w niezwykle dowcipnym tonie, to jednak z jej lektury płynie jedna, bardzo smutna refleksja: w kosmosie (prócz Ziemi) żyć się nie da.

globe-1849404_1920.png

Cóż, może to co powiedziałam brzmi dla Was irracjonalnie, bo przecież jak się nie da, skoro na Marsie powstanie kolonia i będzie tam rozwijana alternatywna wersja Ziemi. Prawda, takie są zamiary, jednak ze względu na specyficzne środowisko, brak tlenu czy niskie temperatury, śmiałkowie, którzy tam trafią nie będą w stanie prowadzić normalnej egzystencji. Nie jest oczywiście powiedziane, że kiedyś w przyszłości nie stworzymy ziemskiej kolonii na Czerwonej Planecie, ale będzie to raczej później, niż wcześniej.

A co z innymi planetami? Mówi się, że można by było terraformować (czyli zaprowadzić warunki zbliżone do ziemskich) na Wenus czy na Europie (gdzie jak już wspomniałam jest woda, ale prócz niej jest również śmiertelne promieniowanie), jednak będzie to wymagało setek lat prac i nie jest powiedziane, iż prace te zakończą się sukcesem. Same autorki przedstawiają wizję pobytu na Merkurym w wydrążonych pod powierzchnią planety schronach (na podobieństwo tych z gry Fallout Shelter), natomiast w przypadku planet gazowych zakładają możliwość zbliżenia się do planety jedynie na określoną odległość. Wiemy, że tam na pewno nigdy Ziemianie nie wetkną swojej flagi. Jest to bowiem po prostu fizycznie niemożliwe.

Nie mniej jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by sięgnąć po tę książkę i pomarzyć. Wyobrazić sobie, że kiedyś nadejdzie czas, gdy komercyjne loty w kosmos staną się rozrywką ogólnodostępną i żądni przygód śmiałkowie nie będą wspinać się w Himalajach, a zaczną zdobywać marsjańskie szczyty. Książka Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym nam w tym pomoże, sprawi, że nie tylko odetchniemy z lekką i niezobowiązującą lekturą, ale również przyswoimy masę ciekawych informacji dotyczących otaczającego nas świata.

***

Ps. Zapraszam na mój profil na Instagramie, gdzie w relacji „Projekt wakacje” znajdziecie więcej informacji o kosmosie.

25 myśli w temacie “Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym

Add yours

  1. „Dziś wiemy, że żadna planeta w Układzie Słonecznym nie jest zamieszkana przez jakąkolwiek formę życia.” Od kiedy? Nie jest zamieszkała, przez taką samą lub podobną do naszej formy życia – tyle wiemy. Szukamy, egocentryczni i pełni ignorancji, form życia podobnych do nam znanych.

    Polubienie

    1. Jeśli chodzi o planety, jest to mało prawdopodobne: 4 z nich to gazowe kule, raczej nic nie jest w stanie tam egzystować. Oczywiście czym innym są księżyce: nieoficjalnie mówi się, że na Europie może coś być, jednak wciąż taka forma życia musiałaby dzielnie znosić nie tylko zabójczo niskie temperatury, ale również tym bardziej zabójcze promieniowanie Jowisza. Oczywiście nie mówię tutaj o planetach spoza Układu Słonecznego, kto wie, może tam kryje się coś żywego 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑